Whistlowisko

[Pees]

Co prawda w opisie działu jest raczej o fletach, a ja zapodałem whistlopodobne, ale poza tym rzecz jest raczej w temacie. Czy wymienione w tytule postu instrumenty czymś się w istocie różnią? Na opakowaniach setów Generations jest jak byk napisane 'flageolets', choć te ostatnie bywają zupełnie inne (a może zawsze są?). No i flecik polski - skoro był do tego stopnia popularny, że zasłużył na swą nazwę, czy pozostawił jakiś ślad w polskim folklorze? Nie chodzi mi oczywiście o piszczałki czy fujarki, chyba że to tylko kwestia terminologii, wtedy będę wdzięczny za sprostowanie. To, co znalazłem w sieci, jak na razie mnie nie satysfakcjonuje, zatem jakieś rzadko uczęszczane linki będą również mile widziane.

[Feaorn]

Flażolety dzielą się na angielskie i francuskie, i o ile mi wiadomo, te pierwsze nazywa się właśnie tin whistle (czy też pennywhistle). Flażolet francuski z wyglądu przypomina zwykle recorder (design, koniczna rura), ma 6 otworów, z czego dwa na kciuki.

To wszystko, czym mogę Cię w chwili obecnej wspomóc. Rad bym był, gdyby ktoś bardziej biegły wyjaśnił całą tę sprawę z flecikiem polskim!
_________________
http://www.goldfinch.eu/ - Goldfinch Whistles

[akukuq]

Chodzi o coś takiego?
http://www.emuz.pl/flecik_polski.htm

Pozdrawiam

[ywysme]

Flecik polski i tinwhistle to to samo. Tak po prostu sobie nazwali to. Jesli kupujesz w Muzie albo od Wietrzyńskiego to tak się to nazywa ale jest to to samo. A czy zaostawiło to jakiś ślad w polskim folklorze to raczej nie.
_________________
Never was a cornflake girl...

[Feaorn]

No, to sprawa się wyjaśniła. Dzięki!
_________________
http://www.goldfinch.eu/ - Goldfinch Whistles

[Kinor Nagan]

Jeśli chodzi o polską muzykę to z tego co mi wiadomo:
Flażolet przywędrował z Francji i w swoim czasie był bardziej popularny niż w ojczystym kraju. Zachowałby się w źródłach, gdyby nie to, że (fatalny błąd polskiej polityki) większość materiałów naszego folkloru zarchiwizowano i leżało sobie to ładnie i kurzyło się w jednym jedynym miejscu gdzieś w Wawie i spłonęło w czasie wojny. Wojciech Wietrzyński i spółka odkopali nikłe źródła, ale nie dotarli do zapisów nutowych ani niczego naprawdę przydatnego, bo to zginęło. Czasem na coś się trafi, znajdzie się przypadkiem, ale mało kto o tym wie. Szkoda...